Zabrałem dziecko na zlot motocyklowy i szczerze? To była jedna z lepszych decyzji ostatnich miesięcy. Serio. Jeżeli zastanawiasz się, czy warto wciągać malucha w klimat motocykli, pokazów, ryku silników i całej tej benzynowej atmosfery – odpowiadam z pełnym przekonaniem: zdecydowanie tak. Ale! Trzeba podejść do tematu z głową.

Po pierwsze – hałas. Zlot to nie spacer po lesie. Tu wydechy wyją, gumy palą się jak dzikie, a przy pokazach stunterskich robi się naprawdę głośno. Dla niektórych dzieciaków może to być za dużo. Dlatego zanim zapakujesz swojego małego ridera i ruszysz w trasę, upewnij się, że nie boi się takich atrakcji. Dobrym pomysłem są słuchawki wygłuszające albo po prostu trzymanie się z dala od najbardziej hałaśliwych punktów imprezy.
Ale teraz najlepsze – dzieciak na zlocie to absolutny hit. Ludzie reagują świetnie. Motocykliści uśmiechają się, zagadują, robią miejsce w kolejce po kiełbaskę, hostessy sypią gadżetami jak z rękawa. Mały w centrum uwagi, a Ty jako rodzic czujesz, że trafiłeś w dziesiątkę. I nie przesadzam – dzieci na zlotach to radość dla wszystkich. Prawdziwa rodzinna atmosfera, tylko w wersji „V2”.
Nie musicie od razu pakować się na trzydniowy maraton pod namiotem. Na pierwszy raz jeden dzień w zupełności wystarczy. Tyle, żeby poczuć klimat, zrobić setki zdjęć przy wypasionych maszynach i wrócić do domu z bananem na twarzy. No i koniecznie naładujcie telefony – będziecie pstrykać fotki przy każdym klasyku i każdej bestii na dwóch kołach.
I jeszcze jedno – jeśli myślisz, że zloty to wciąż imprezy w stylu „grill, piwo i disco polo z radyjka”, to jesteś mocno do tyłu. Dzisiejsze zloty to naprawdę wysoki poziom – profesjonalne pokazy, super muzyka, dobre jedzenie, porządek i bezpieczeństwo. Motocyklowy świat idzie do przodu, a rodzinne klimaty stają się jego naturalną częścią.
Podsumowując: zabranie dziecka na zlot to świetny pomysł. I dla niego, i dla Ciebie. Bo to nie tylko frajda, ale i wspólny czas, wspomnienia, emocje. A może – kto wie – właśnie wtedy zapali się w nim ta iskra, która za kilka lat zamieni się w pasję. Pasję do motocykli. Taką samą jak Twoja.
Do zobaczenia na trasie!
LWG – z serducha!