
Pakowanie na pierwszą wyprawę z dzieckiem? Oj, to nie lada wyczyn. Można by pomyśleć, że lecimy na koniec świata, a tu raptem wypad do dziadków! Bobas, jak na prawdziwego podróżnika przystało, zabiera ze sobą wszystko – od ulubionego misia, przez przekąski, aż po całą zawartość szuflady, bo przecież nie wiadomo, co może się przydać. No ale wiadomo – wyprawa to wyprawa!

Jako że dla malucha każda podróż to wielkie wydarzenie, postanowiłem zrobić mu namiastkę długodystansowej wyprawy. Plan był prosty: pakujemy się tak, jakbyśmy mieli przejechać pół Europy, a w rzeczywistości jedziemy „aż” do dziadków. Klasyka gatunku.
Gdy w końcu ruszyliśmy, ja na motocyklu, a bobas z mamą w samochodzie, wszystko było dopięte na ostatni guzik. Ale najlepsza część zaczęła się 2 km przed celem – to tam nastąpiła oficjalna przesiadka. Uwaga Bobas na motocyklu no i lecimy! Prędkość dostosowana, bo wiadomo – przepisy i lans musi być. 40 km/h na krajówce? Proszę bardzo. Tylko korek za nami jakby trochę długi… ale co tam, ważne, że młody rider czuje klimat!
LWG, trąbienie i radocha na całego
Nie minęła chwila, a zaczęło się – motocykliści pozdrawiają, kierowcy machają, niektórzy trąbią, inni pokazują palcami. Widok małego pasażera na motocyklu ewidentnie budzi emocje. Uśmiechy od ucha do ucha, bo w końcu nie co dzień widzi się małego podróżnika w takiej wersji. Gdy dotarliśmy do dziadków, powitanie było równie huczne – w końcu pierwszy motocyklowy wjazd trzeba celebrować jak należy!
Powrót? Lans level master
W drodze powrotnej strategia była podobna: start od dziadków, przesiadka do auta i znowu motocykl na ostatnim odcinku. Bo jak to, wrócić do ziomków z piaskownicy bez odpowiedniego wejścia? Nie ma opcji! Trzeba pokazać, że w ekipie jest ktoś, kto do dziadków jeździ na dwóch kółkach.
Mały biker, wielkie emocje
Taka przejażdżka to coś więcej niż tylko podróż – to cały pakiet wrażeń dla bobasa. Samochody sportowe, dostawczaki, niedzielni kierowcy i cały drogowy spektakl – wszystko to nowość i masa bodźców. Ale największy hit? To reakcje ludzi. Machają, śmieją się, podziwiają. Bo jak tu się nie uśmiechnąć na widok małego ridera?
I pamiętaj, drogi rodzicu-motocyklisto – dla swojego dziecka jesteś bohaterem. Niczym ulubiona postać z kreskówki, tylko z prawdziwą mocą. Więc odpalaj maszynę i ruszajcie po kolejne przygody! 🤟
LWG